Opowiastki

Wirtualno-imaginowany zlot #Dolar --> by Andrrew [końcówka 2001]

Pewnego deszczowego poranka zbutwiałego dnia miało się rozpocząć spotkanie grupy #Dolar.
Jak w każdy dzień i dziś w tej zapyziałej dziurze Parówki Dolne nie było nic ciekawego:
no_name gdzieś obrywał po mordzie, dona i loulou poszły na chłopaków, eerg ciągnął piwo Full Mocne niczym Ferdek Kiepski (nie mylić z KiEpSką - to akurat abstynentka :-), Agatka siedziała na IRC, a Prezes- sępił od przechodniów na papierosa.
Umówiono się w jedynym pubie tej nędznej mieściny. Miał on wymowną i pasującą do okoliczności nazwę: 'DolarPij'.
Na ustaloną godzinę przyjechali: Andrrew, Tocki, Kolumb88, Trex666, frystylez, nobel, AluritjeK, Agatka i Dorotka.
Czekali na nich: już mocno sfazowany eerg oraz Tomeczek, Szalony i _ADRIAN_. Natomiast obok wejścia do lokalu koczował w wojskowym namiocie z lat 50-tych PiTeR22.
Trzeba było do niego zajść.
- Piter rusz dupe, spotkanie się zaczyna! - krzyknął Andrrew.
- Czego tam, w morde walonego jeża?! - zawył na to.
- Przestań się masturbować i wyłaź - zawołał Tocki.
Piter wygramolił się zaspany ze swej twierdzy.
Jak się potem okazało zasnął dopiero o świcie, gdyż przez całą noc całował tutejszą żabę w celu poślubienia królowej, która rzekomo miała się z niej wykształcić.
- Qrwa cholera mać, - narzekał - znów mój planowany ślub się nie odbył.
Gdy grupa weszła do lokalu doszedł sesemes od Człuchowian, którzy powinni być już u kresu drogi: Stich z kinką już są w drodze, teedy własnie spierdala helikopterem przed peruwiańską mafią handlującą kokainą i grzankami, a crouch3r z kubikiem się pomylili i wysiedli 11 stacji za wcześnie, teraz oczekują nastepnego pociągu.
- Ano nieco się opóźni chlańsko - skwitował Trex.
Gdy wszyscy się już przywitali można było rozpocząć impre. Duża, przerdzewiała blaszana tablica wisiała na murze przy barze z informacją "Osobom do lat 18 i nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy".
Zniecierpliwiony 14-letni knypek eerg podszedł chwiejąc się na nogach do baru:
- Qrwa pierdolona w dupe jabana, Full Mocne! - i rzucił na blat garść miedziaków.
- Proszę, odpowiedziała trzy razy większa od niego barmanka podając browca.
Potem podobnie postąpili inni i impreza zaczęła się rozkręcać.
Na podwyższeniu, w centrum, świeżo zatrudniona dziewczyna, pięknie wyginała się w tańcu egzotycznym..
- Hehehyhy, widzisz cherri, mówiłem, że cię taką zobaczę, sprawiedliwości stało się zadość - zaśmiał się Andrrew.
Dziewczyna odpowiedziała uśmiechem wpychając głębiej w pończochę banknot wepchnięty tam przez jakiegoś klienta.
Zaraz zaraz.. tożto Szalony :>. W tym samym momencie do pubu weszła usmiechnięta kinka z nijakim Stichem.
Na powyższy widok kinka zareagowała obruszeniem i wdała się w dyspute z Andrrewem o sensowności filozofii Comte'a w zakresie statystyki rozdrodczości hipopotamów.
Stich natomiast po skinięciu ziomkom szeroko się uśmiechnął i zaczął rozmawiać z cherri.
Konwersacja jednak szybko się zakończyła, gdyż zaćmiony Stich padł na ziemię rażony przypadkowym kopem tańczącej obok, na podwyższeniu, cherri.
- No to pierwszy kick mamy za sobą. - śmiejąc się powiedział Kolumb - Proponuję więc pierwszą kolejkę. - i wyjął kilka kieliszków, a Tocki swój spir rozrobiony, przemycony wraz z towarem drobiu z Uzbekistanu.
Gdy tylko Stich doczłapał się do stolika i kielonki były pełne, ziomale przechylili do gardła z okrzykiem 'za dolara' wysokoprocentowy alkohol :>.
Niebawem do pubu weszły, i dołączyły do grupy loulou z dwoma chłopcami i jagoodka, obie zakręcone. Oo.. jeden z nich to Gunship, podeszli właśnie do baru, gdzie Gun zakupił dla swej grupki sporo browarków. Wpadł też Kaczuszek z własnym osprzętem w postaci Warka Extra Strong oraz no_name. Nagle silny, ogłuszający szum zatrzymał chwilowo umysły denatów. Zaraz potem za oknami dało się zobaczyć lądujący helikopter i wybiegający z niego teedy w czarnych pakistańskich okularach.
- Cze teedy, - zawołało paru - żyjesz?
- Taa, - odpowiada zadyszany teedy - skurwiele mnie gonili, ale Polaków nie tak łatwo złapać! - zadowolony się zaśmiał.
- Ee tam, Polacy, ja tu nie siedze - zaseplenił namiq, po czym oberwał deopa od teediego i runął na podłogę.
- Chłopaki, chłopaki, spokojnie, impra się dopiero zaczyna a wy już rozpierdolke. - uspokajał Kolumb odciągając wraz z kinką napalonego teediego od leżącego ciała.
- Jak to się stało teedy, że cię gonili - pyta się Szalony.
- Kuźwa no, ja tylko chciałem zjeść jedną kanapke u nich. Jednak okazało się, że to grzanka o dużej wartości, którymi handlują. A ja po prostu byłem głodny!
Dało się słyszeć powszechny śmiech, gadanie i stukanie szklankami z piwem i kielonami.
Wreszcie wpadli crouch3r i kubiczek. Bardzo dziwnie chwiali się na nogach. Po długich opowiadaniach i stękaniu wyszło z nich, iż znaleźli pod starym wagonem pół butelki wina. Korzystając z tak nadzwyczajnej okazji, wypili je. Jednakże w przeciągu kilku minut ich tak kopło, że nie wiedzieli gdzie się znajdują. I stąd takie opóźnienie.
- A mówiłem wam, żeby nie pić podejrzanych smarów na kolei.. - podsumował Stich.
Tymaczasem Gun po szybkiej dawce napoju chmielowego postanowił pójść do ubikacji. Niestesty tak się akurat złożyło, że nie zauważył wiszącej lampy i zajebał w nią głową, po czym padł nieprzytomny na ziemię. Do kibla 15 minut potem chciał wejść TyPeK, ale potknął się o Guna i również wylądował na podłodze. Dała wtedy o sobie znać stara rana zadana mu jeszcze w Arabii przez mnichów buddyjskich podczas obrony zamku czeczeńskiego. Dlatego Typek vel Arab nie mógł kontynuować dopiero zaczętej pijatyki z kolesiami.
Jednocześnie w pubie Agatka chyba za dużo wypiła:
- Wiecie jak fajnie gadałam wczoraj na IRC, z Kevinem, Krukiem i Masterem, HAHAHAhahahuaha. - po czym osunęła się, lecz towarzyszący Alu szybko ją podniósł.
Wieczór rozpoczynał się na całego. Przyszła już niemal cała zapowiedziana wcześniej lista osób. Wpadła dona, która tańczyła sporo i ostro nie wiedzieć czemu, no i nie znalazła godnego partnera. Biedny keryp chciał z nią wytrzymać, jednak zajeździła go i wycieńczony opadł na stół. Z twarzami leżącymi na stole spali już crouch z kubikiem. Lulu natomiast nie wytrzymała czekania na Guna i wyszła z doną tłumacząc się, że musi w domu obrać ziemniaki :>. Osamotniona zaś i sfazowana jagoodka zaczęła się kleić do kilku kolegów po kolei. By zwrócić na siebie uwagę i przytłumić nawijającą o kuchni kambodżańskiej Ani^R kinka wstała i zawołała:
- Kocham dolara!
Mimo ciężkości podnieśli głowę Andrrew, Kolumb i _ADRIAN_. Inni, w tym Trex, na którego kinka zapatrywała się pozostali jednak nie wzruszeni. Po tym kinka ponownie niepocieszona usiadła. Wreszcie po dłuższym spokoju dał się słyszeć głos Tockiego:
- Więcie coo.. yyhę.. ja to maaam taki faajnyye pomysły - wolno seplenił.
- Jaki? - wtrąciła się madgda - Styknąć się pindolkami? - uśmiała się, Tocki próbował coś odpowiedzieć, ale nikt go już nie rozumiał.
Widząc to wyjął kolejną butelkę swojego silnego trunku i pociągnął dużego łyka, po czym dalej zaczął coś majaczyć. Niebawem zamulony Kaczy dosiadł się do flirtującego z Dorotką Cysia. Cysiu nazwał się Bassem i donośnie odgonił Kaczego:
- Wypad z baru wieprzu jeden, a sory, kaczko zapyziała w drzwi wciśnięta.
- Cie zara trzasne w pizde rżnięty przez stado krów pokemonie. - odpalił Kaczy.
- Hueheheh, ty byś nie trafił z metra kamieniem w nosorożca, ciekawe jak mnie możesz trzasnąc w pizde, patałachu z koziego łajna.
Crouch na chwile się obudził, podniósł głowę, chciał się włączyć w tą dyskusje:
- Wcale nie jestem w dupe rżniętym pokemonem! - jednak przerwał mu Kaczy, który zbanował Cysia.
Ten miał jednak rejoin i szybko powstał i z biegiem poszedł na skargę do barmanki, natalii22. Ta jednak wcześniej zdenerwowana przez eerga zdzieliła ponownie Cysiowi, który znów wyleciał poza kanał (czyt. znalazł się na podłodze). Po tym koleś już ledwo wstał i siedział na kanale do końca, nawet bez plusa, dopijając alkohol.
Nagle z jednego ze stanowisk podniósł głowę kubiczek, na co szybko zareagował siedzący niedaleko i sączący powoli mołdawski etylen Tocki:
- Hej kubiczek, przyjedź 30. do nas, pochlejemy se hyhehe.
- Eeeee, koniec świataa - wydusił z siebie kubik, po czym zagulgotał.
- Heee? Kiedy?
- No dwudziesego dziewioego, o pukt siedemastej...
- Aaaeeey hm, to wiesz co, - zamyślił się Tocki - zaraz po tym końcu świata to się pakuj i do nas jedź, ok?
- Jaasne, jasnee.. - głucho przytaknął kubik, po czym znów osunął się na swoje poprzednie miejsce bytowania.
W sąsiednim stoliku wszystkie te wydarzenia komentował Adrian, którego jednak nie bardzo słuchano. Przerwał mu wreszcie, właśnie kończąc przywiezioną z własnych stron puszke napoju chmielowego, zakręcony już Mandi i wyłożył mu o tranzystorach i powiązanej z nim telewizji, co nijak zgadzało się z dotychczas omawianym tematem. Aczkolwiek pomijanie jakichkolwiek sensownych bądź aktualnych rozmów było tamtego pamiętnego spotkania najzupełniej normalne. Pominąć już można kompletne zzielenienie Adriana po usłyszeniu kilku zaledwie, przekręconych dodatkowo, zwrotów Mandiego. Dlatego następne słowa zdecydował skierować do kinki. Ta natomiast do Szalonego, który z kolei rozmawiał z Kaczym, choć ten nie wyglądał już na człowieka zdolnego cokolwiek zrozumieć. :>
Tymczasem chyba jeszcze bardziej nawalony eerg próbował wzniecić rebelie niepodległościową w Parówkach Dolnych zaczynając nieszczęśliwie od pubu 'DolarPij'. Dlatego w dosyć szybkim czasie doprowadził do siebie interwencję zbrojną ochroniarza w tajemnej, czarnej masce z napisami: "WW". Dopiero wtedy ziomale (nie mylić z ziomalem1, tenże został wcześniej aresztowany) rozpoznali stojącego dotąd na uboczu ochroniarza i przywitali Werewolfa. Potem okazało się, że pracuje w podziemnej konspiracji ruchu anty-anty-rządowego.
Mimo tych koneksji eerg został zbanowany i wyleciał z lokalu. Nie zwracała na to uwagi natomiast Ania^R, która od dłuższego czasu spierała się z barmanką i pseudokucharzem o przepis na farsz ślimakowo-krewetkowy w sosie cudzym żołądkowym. Nie mogąc tego słuchać Alu zawzięcie i głośno spijał, szczerząc zęby, pianę z piwa. Dodatkowo drażnił go przybyły niedawno |_Mike_|, który zaczął nawiązywać 'konwersację' z Agatką, która nie wiedzieć w jaki sposób jeszcze zdołała utrzymywać oczy w pozycji otwartej. Zniechęcony Mike wkrótce zresztą opuścił bar.
Tymczasem nobel po tańcu z madgdą, podczas którego wywrócili się, poszedł flirtować z innymi panienkami:
- Hej, koleżaneczko - z piwem Ql Gines w ręku zwrócił się do Ewuli.
- Hej heeej, - nieoczekiwanie pociągnęła nobla, któremu wylało się piwo i zaciągnęła kolege na parkiet.
To jednak szybko odebrało chęci noblowi i się zwinał. Wobec straty tego partnera Ewula rzuciła się w wir tańca z Andrrew, a po zmęczeniu i tegoż przystąpiła kręcąc ciałem do tańca przy rurze.
To przypomnialo kolejne ciekawe przygody Tockiemu, który otrząsnął się z chwilowego amoku i rozmawiał z djthomasem o fajnych cipeczkach, jakie to spotykali. Duży kłopot natomiast spotkał teediego, który nie mógł wejść do ustępu, gdyż zabarykadował się tam frystylez i z okrzykiem 'aaauuuwrrz' odmawiał otwarcia drzwi. Dlatego teedy wraz z Dunbarem zdecydowali się opuścić lokal i pograć w kulki. Na krótko za to pojawiła się Bbeata, która jednak mimo starań nie zdołała nawiązać sensownej konwersacji z Andrrewem i znalazła się w brodziku rozmów razem z Adrianem. Zaniżyli oni nieco średnią procentów przyswojonych przez dolarowców, jednakże z nawiązką odbili to sobie Stich, Trex i Kaczy. Ten pierwszy ciągle jeszcze zdolny był dumać przy swoim kolejnym piwie.
Trex jednak narzucając sobie najwyższe tempo przyswajania % zasnął przypadkowo, przeciwnie Kaczy, po wypiciu ogromnej ilości piw próbował nawet jeszcze wznosić toasty. Nasta natomiast postanowiła zrobić psikusa i oblała jeden ze stolików wodą:
- Hahha, a masz Andrewik!
Nie obruszyło to innych, szczególnie po fakcie, że sam Andrrew nie bardzo wiedział o co chodzi, poza tym niewiele oberwał. Tymczasem miało miejsce porwanie: westor zaginął z pietruhhą. Podejrzewano, że było to przestępstwo na zlecenie Miska24 pseudonim Cichy. Próbowano w związku z tym nawet wyciągnąć informacje od właśnie przybyłego Maxeena, ten jednak nic nie powiedział. Dodatkowo był oburzony tejkiem kibla i zamierzał coś z tym zrobić. Obiecując Prezesowi kiełbase na wierzbie stworzył sojusz wciągając w to jeszcze Poziomq. Po wspólnym uderzeniu dokonali retakeoveru ważnego ze względów strategicznych obiektów i uwolnili ludność pubu od strasznych męk. Wkrótce jednak doprowadziło to do kłopotów pod względem podziału łupów. Piter spierał się z no_name o pierwszeństwo, w konsekwencji deopnał Kolumba. Protect innych osób jednak wywalił go na dobre z kanału, natomiast przy wejściu do ubikacji stworzył się korek. Z biegiem czasu obluzowało się to, a Prezes podszedł do baru z prośbą o kiełbase, której nie otrzymał oczywiście. Z tego powodu zrobił awanturę, po której wyleciał z banem od WW i Dorotki jednocześnie.

(zakończenia brak, opowiadanie pisane prawdopodobnie pod koniec 2001 roku, nie zostało ukończone)



Love story by yodek [05.08.2005]

[Zaznaczyć należy, że poniższe opowiadania są (a szkoda) fikcją literacką.]
[Autor zamierzał tworzyć nowe opowiadania, być może kontynuacje tychże]

Coz, zaszczyt mnie normalnie kopnal :D Najpierw button dla naszego, jakze wspanialego,kanalu jakim jest #dolar a teraz mam swoj dzial :) Z miejsca dziekuje Andrrewowi za to ;) Coz tu bedzie sie znajdowalo ? A rozne ciekawe historie milosne, jednakze beda one dotyczyly tylko osob bedacych stalymi bywalcami #dolar'a. Pierwsza z nich bedzie yodka (autora dzialu, a jak ;P). Mial on wiele, wiele kobiet i to ircowych. Pierwsza z nich byla mlodziutka dziewczyna o imieniu (w sumie przezwisq ;p) farbka. Miala ona lat 16, ja zas 17. Gawedzilismy o roznych rzeczach, a to o zyciu, a to zainteresowania, ale glownie sprawy zyciowe, jak sytuacja w rodzinie itp. puscalismy do siebie oczka, to calusy i te sprawy. Pol blisko poltora roq nasze kontakty sie gwaltownie zmniejszyly, powodem byly wakacje, od czasu do czasu pisalismy miedzy soba kartki (zwykla poczta), bo ona nie miala komorki, azeby smsowac ;/ coz, bylo minelo...kolejna dziewczyna pojawila sie na horyzoncie gdzies w pazdzierniq, wtedy juz mialem 18 lat. przykro mi, ale szczegolow nie zdradze - przyczyna jest brak zgody tejze dziewczyny na publikacje przyszla jednak kolejna, wg mnie znacznie lepsza kandydatka ;-) Zwie sie... ...wszyscy ja znaja ;p ale napisze dla przypomnienia ;] a na imie jej..KiriKiri! Tak, to ona ;) Piekna dziewczyna, kilka nieprzespanych nocy poswiecone na pogawedki. Powiem ze jest duzo latwiej i lepiej mi sie gawedzilo niz z farbka ;> potrafi nawet stawiac pytania na ktore ja nie potrafilem odpowiedziec! Jej osobowosc mnie zainteresowala, szkoda jednak ze ona tak daleko mieszka ;// Musze kiedys sie z nia umowic - rozczaruje was moi drodzy - nie na randke, ale tak sie spotkac. Pogawedzic, bo wiem ze to zupelnie co innego ;> Poznalem ja, ja wiem...na poczatq roq 2005? ;) Na # nadal jestesmy to para ;> ale jak dlugo nasz zwiazek potrwa? mysle ze dosc dlugo, a moze nawet do konca naszych dni? ;p no nic, pozyjemy zobaczymy ;) Ostatnio poznalem tez fajna kolezanke (o imieniu Natalcia), z ktora spotkalem sie w rzeczywistosci! Ale tylko raz, w wakacje tez jedynie tylko smsy do siebie pisalismy, a z KirKireczka nawet rozmawialem! Ma sexi glosik ;)) Ciekawe jak ona skomentuje moje zyciowe milosne story. Mam nadzieje ze nie strzeli focha i nie bedzie zazdrosna, ostatnio cos to czesto sie zdarza na # :) Ja tak samo ;p czas kiedys zaufac ;>

Tu zas piekna historia gapka o mizianiu sie z fajna dziewczyna ;) Historia, jego slowami:
[01:58] <@gapek> a u mnie ostatnio jest fajna mania.. kobitki podziwiaja cialko facetkow :P Wogole ogladaja siebie kobitki fecetkow facety kobity ;P Podziwiamy sowej miesnie nie wiem co wiarze odbilo ale tak robia caly czas :p aaaaa do kogo ja mowie? Jak to skomentowac ? Nic inaczej jak tylko tym ze ciekawe :):) Pytal sie do kogo mowil? Do siebie przez czas pewien gdyz ja w miedzy czasie z slackware na winde sie przesiadalem :P Pozdro gapus! :D

dobra, dosc pier*d*l ;] Czekam, na wasze story.love ;))

yodek


Opowiadanie by yodek [16.08.2005]

Rozmyslalem nad wyjazdem do Stargardu, na zlot #dolar'a. Namowilo mnie duzo osob m.in. KiriKiri i Andrrew. W koncu postanowilem pojechac i sie z nimi spotkac. Byliby pierwszymi osobami, ktore poznalem na necie, a zarazem spotkalem sie w rzeczywistosci ;p Spakowalem sie, zamowilem bilety przez internet. Nastepnego dnia wsiadlem do pociagu pare minut przed 20. Z Andrrew'em umowilem sie, ze na miejscu odbierze mnie na przystanku, ponieważ nie znalem tamtejszych okolic. Moja pierwsza podroz w "swiat" i to na pozor samemu, wiec nie ma się co dziwic ze same stresy. Znalazlem wolny przedzial, bagaze wrzucilem na gore, a ja zas usadowilem się wygodnie przy oknie i czekalem az pociag ruszy. RUSZYL! Pierwsze obroty kol za soba. Rozpoczela się w tym momencie samotna (?) podroz, spojrzalem na zegarek, była 20:07. Spogladajac co dzieje się za oknem, ktos zapukal do drzwi. Spojrzalem na drzwi, a tam stala bardzo ladna dziewczyna, przytaknelem iż może wejsc. Weszla do przedzialu, a za nia druga. Była bardzo podobna do pierwszej, okazalo się ze to jej siostra, tez ladna. Usiadowili się przy drzwiach po drugiej stronie, mysle sobie "ale jazda bedzie, przynamniej nie będę się nudzil". Cos cicho siedzialy, ani slowem się nie odezwaly. Zastanawiam się jak do nich zagadac, wtenczas przyszla kontrolerka sprawdzajac bilety. Pokazalem pierwszy, pozniej one, zobaczylem z ukosa iż one jada do Stargardu, wiec se mysle "O, jeszcze ciekawiej, jada tam gdzie ja". Gdy tylko pani kontroler odeszla, zaczelem czytac "Kod Leonarda da Vinci" autora Dan Brown'a, jedna z nich zauwawszy okladke ksiazki usmiechnela się do mnie i powiedziala "Bardzo fajna ksiazka". Ja odpowiedzialem iż zgadzam się z nia, choc nie przeczytalem do konca. Zaczelismy prowadzic wymiane zdan, gdy po pietnastu minutach skonczylem czytac. Po około dwudziestu minutach konwersasji, wpadlo dwoch podejrzanych kolesi. Po chwili wyciagneli noze, nikt nie spanikowal (mlodsza zachowala w ostatniej chwili zimna krew). Kazali jej się rozebrac, starsza nie zareagowala, nie zdziwilem się. Pomyslalem "Qzffa, te kutasy sa jak niedo****ne muchy, caly czas mnie te mendy nasladuja. Kilka razy już mi komorke ukrasc probowali, ale im nie wyszlo. Widze tym razem ciekawiej...bo z nozami, jazda będzie. Widze trza będzie ich nauczyc szacunku dla kobiet." Wprowadzalem powolutku swój misterny plan w zycie. Poczatkowo pokojowo ich chcialem - poprzez slowa "Ludzie, czy wy jestescie najarani ze dac spokoju nie możecie?" - 'obezwladnic' a oni jedynie się zasmiali. Na to ja prawa reka pociagnelem do tylu, w momencie jak on wstawal, zas z lewej przylozylem mu w twarz. Jeczal - pomyslalem "Tak jak myslalem, cienkie pizdy, kozaczyc się potrafia, ale w praktyce sa gorsi od dzieciakow" - na co drugi wstal i bardziej agresywnie nozem wymachiwal, ja zas spokojnie pociagnelem do siebie prawa reka, zas lewa skrecilem mu reke i tym samym upuscil noz. Zlapalem druga reka noz i przylozylem narzedziem do gardla, zmuszajac tym samym obezwladnionego wczesniej do siedzenia na swoim miejscu. Poprosilem tez starsza z siostr by zadzwonila po ochrone z mojej komorki - która wyciagnela z mojej kieszeni - zebrajac się na odwage zrobila to. Po jakis trzech, czterech minutach pojawila się brygada 3 osobowa: 2 ochroniarzy i lekarz. Podejrzani w kajdanki i zaprowadzonych na poczatek pociagu przez jakze silnych ochroniarzy, zas pani doktor sprawdzila stan zdrowia obu kolezanek. Jak się okazalo, maja na imie: starsza Aneta, zas mlodsza Angela. Poczestowalem Angie tabletka uspakajaca oraz woda niegazowana, zas Anecia przesiadla się obok mnie, wpierw jednak podlozyla poduszke pod glowe Angeli, bo zasnela po dziesieciu minutach. Przyznalem się ze dalem jej tak naprawde srodek usypiajacy, by mogla spokojnie się wyspac, w koncu ciezke chwile spedzila. Podziekowala mi pocalunkiem w policzek, rozmawialem pozniej z nia przez dlugi czas, jeszcze pozniej dalem jej discmen'a by mogla posluchac muzyke dla relaksu. Zasnela po pietnastu minutach sluchania, oparla się o moja glowe i tak spala slodko do konca trasy. Po chwili zadzwonila moja komorka - na szczescie miałem wylaczony dźwięk, jedynie wibracje - wiec odebralem, okazalo się ze to znajomy który był policjantem. Przekazal mi gratulacje zachowania zimnej krwi, za to ze udalo mi się ich obezwladnic. Jak się okazalo, byli to jedni z najgrozniejszych przestepcow - pomyslalem "No chyba se jaja robia, takie z nich cienkie barany a niby jedni z najgrozniejszych...co to się porobilo na tym swiecie" - no i pozdrowil, ja odpowiedzialem tym samym, pozdrowilem i się pozegnalem. Zanim się jednak z nim pozegnalem, dowiedzialem się iż zostalo mi jakies 1,5-2 godziny drogi. No to pieknie - pomyslalem - będę miał czas by ochlonac i zrelaksowac się przed spotkaniem z Andrrew'em. Żeby on się dowiedzial, co to się dzialo to by wymiekl (chyba). Zadzwonil jednak wlasnie po chwili (ojajaj, co to się wyrabia!), pytajac jak tam podroz, a ja zas odpowiedzialem iż zblizam się do konca trasy, spytal tez jak dziewczyny. Pytam się o jakie mu chodzi, on zas się mnie pyta czy jada ze mna w przedziale takie dziewczyny które opisal, ja zas odpowiedzalem ze ta i pytam o co tu chodzi. Na co on przekazal mi ze się dowiem na miejscu. Pietnascie minut przed przyjazdem na ostatni mój przystanek powolutku się zbieralem, zabierawszy bagaze z dolu i swoje i jakze pieknych dziewczyn. Obudzily się obie kiedy się to już zatrzymalismy, oczywiście oparta Anecia o me ramie usmiechnela się do mnie, ja zas odpowiedzialem tym samym. Zabralem walizki ich i swój plecak - najwiekszy jaki miałem - one zas jeden mój plecak i swoje plecaki, podobnej wielkosci do mojego mniejszego. Na przystanku czekal już Andrrew, kiedy zobaczyla go Angie od razu pobiegla i rzucila się w ramiona, jakze romantyczny pocalunek jemu dala! Az się wzruszylem. Pozniej kiedy szlismy, ja z tylu z Andrrew'em zas z przodu Angela z Anetka, wyjasnil mi ze to wlasnie KiriKiri ze swoja siostra i ze tez przybeda na zlot. Az oniemialem gdy to uslyszalem, ona się odwrocila - Anecia - i rzucila się na mnie i mnie jakze pocalowala, to az się zaczerwienilem, a co dalej się dzialo tego się dowiecie w nastepnej story...


Opowiadanie by yodek [30.08.2005]

No tak, kolejne story sie szykuje ;) Dzija poszedl w miedzy czasie na kawke, by wzmocnic - jak sam mawial - sciegna gdyz wybiera sie na trening. W koncu umowil sie z wanilia, ze razem potrenuja, wiec musi sie odpowiednio przygotowac, by nie wypasc zle w jej oczach ;) Gdy wypil kawe - bylo z trzy filizanki - wyszedl z domu, ubrany w odpowiedni stroj czyli spodenki siegajace prawie do kolan, koszulke bez rekaw - ale bosko wyglada w tym stroju - i tak czekal na boisku na wanilke. W miedzy czasie jak ona sie spozniala on cwiczyl rzuty do kosza. Minelo chyba z dziesiec czy pietnascie minut, zanim sie wanilia pojawila na horyzoncie. Pomyslal "czego nie robi sie dla kobiety, ktora - sam nawet nie wie czy to prawdziwe uczucie czy tylko zauroczenie - kocha", doczekal sie jednak. Jednakze poczatek ich spotkania byl...niecodzienny. Wlasciwie lekko szkodliwy dla dziji, otoz rzucajac wpierw do kosza pilke spojrzal na nia, patrzac i marzac. Po chwili rozkojarzenia sie obudzil, bo wlasnie ta pilka wrocila do niego i walnego go w glowe. Stracil na troche przytomnosc, zauwawszy to wanilia podeszla szybko do niego i sprawdzila wpierw tetno, jest puls, wiec jest dobrze. Zaczela go lekko 'policzkowac' by sie obudzil, nic. Przylozyla konkretnie i sie obudzil zapytawszy 'gdzie jestem?', na co ona powiedziala ze na boisku do kosza. Wtedy odzyskal zupelna swiadomosc i powital sie z wanilka:
- Elo.
+ No witaj Slawus.
- Ano witam Wanileczko, masz ochote na partyjke w kosza, czy wpierw pogawedzimy?
+ Hmm, moze wpierw sparring, potem pogawedki.
- Ok, ty pierwsza masz pilke i gramy do 12.
+ Ok.
I tak o to zaczeli grac, wanilia dwa tricki szalowe wykonala i wrzucila do kosza za trzy punkty! Az dzija "padl" z wrazenia..jednakze szybko sie otrzasnal, odebral pileczke od wanilcii. Zrobil tyle trickow, ze az sie sam pogubil...ale w ostatniej chwili jak winilia chciala mu odebrac pilke - wykorzystujac ze sie sam pogubil - zrobil tricka dosc prostego i wrzucil do kosza, jednakze bylo to za dwa punkty, wiec Alma prowadzi. I tak grali z pol godziny, zrobili sobie przerwe - wynik 9:8 dla Alemki - a przy tym pogawedzili. Oczywiscie jak kazdy dzentelmen by zrobil na jego miejscu, dzija poczestowal butelka wody - byl to Zywiec Zdroj - dla wanilcii, a ta zas w podziece podziekowala tajemniczym a zarazem zachecajacym spojrzeniem. Pogawedzili to o zyciu, to o tym co dzis sie dzialo, co obaj porabiali. Po dziesiecio minutowej przerwie, Slawek przejal pilke i zaczal grac dalej. Tym razem byla zacieta walka, gdyz wanilia nabrala dosc sily - i to w ciagu zaledwie kilku minut - na tyle iz odpierala kazda probe rzutu do kosza. Wpadl na pomysl by ja tak ograc, az sie zmeczy i wtedy wrzuci se spokojnie do kosza. Jak pomyslal tak zrobil, meczyl ja z szesc czy siedem minut. Alma zorientowala sie co wymyslil i udajac ze nie ma juz sil odebrala mu pilke i wrzucila do kosza, znow za trzy punkty. Dzija sie zalamal, dajac walkowerem. Wanilia wygral 15:13. Umowili sie na wieczor, na godzine dwudziesta. Coz sie dzialo? Tego dowiecie sie w next story...



Opowiadanie by siudy [31.08.2005]

Byl kwiecien, piekna polska zlota jesien, gdy grupka pracownikow lokalnego browaru znalazla cialo zwinietego w embrion nie jakiego gapka. Tak to bylo podle morderstwo na zlecenie. Yodek, pracujacy w pobliskiej gorzelni na stanowsku starszego smakosza, z alkoholwa chrypka zglosil ten fakt na policje ktora i tak nie przyjechala po porzyczyla samochod pogotowiu gazowemu. Na miejscu zbrodni zjawil sie detektyw webster ktory zamaszystym ruchem wyciagnol szluga ktorego po krotkiej chwili zajaral od swojej pozlacanej zapalniczki... swoim niskim glosem powiedziedzial znaliscie tego typa? moze zjaral sie jakiegos zielska z ukrainy a teraz udaje slimaka? Yodek mruknol pod nosem - on nie zyje bo nie oddycha... na to jeden z pracownkow browaru nazywany przez zaloge Andrrew stwierdzil a kto umarl.... ten nie zyje.... znal sie na madrych slowach poniewaz byl studentem filozofii na prywatnej uczelni w gizycku... w tem z krzakow wylania sie buszmen koralgol staje sie odrazu glownym podejrzanym w nosie mial wlozona zlota plabe z zeba gapka... webster stwierdzil morderstwo w celu ograbienia ofiary... Wezwano fryzjera, siudego, ktory skrzetnie mial przeczesac teren. niestety pomimo usilnych dzialan wykfalifkowanej kadry nie znaleziono przedmiotu zbrodni... Na ciele nieboszczyka byly widziane rany od udezen siekiery i tasaka... podejrznie zostalo skierowane na okoliczna rzezniczke... Gdy detektyw ze swoja prawa reka, ktora byla proteza, przybyl do pracowni rzezniczej zobaczyl ole_k-lin cala od krwi... oczywiscie jak to rzeznik ale czy to nie byla ludzka krew? po poddaniu analizie stwierdzono ze to byla ludzka krew! na przelsuchaniu wyznala ze wykrajala gapkowi nerki i watrobe by sprzedac ruskiej mafi... wyznala takze iz na miejscu zbrodni widziala mechanika szwejka i ze dzis rano yodek zaltwial jakies finansowe sprawy z nim... w glowie webstera zajarzyla sie zarowka rozjasniajaca mysl iz to yodek znalazl cialo! a... Ole wsdzili za kradzierz... :P a jak :P a nasz bohaterski detektyw skierowal sie do warsztatu mechaniki pojazdowej "szwejek motors" w tym czasie szwejek alias szwejek_d2 cwiczyl swoj nowy kombajn do zboz lecz gdy zobaczyl webstera zaatakowal go kombajnem webster ktory rozkojarzony po swietach wilkanoconych do kabury wlozyl pistolet na wode byl bezbronny... lecz siudy swym wprawnym fryzjerskim okiem rzucil nozyczkami tak iz uszkodizly treblinki i kombaj nie mogl sie poruszac :). Uciekawjacy szwejek , po krotkim pieszym poscigu, zostal zchwytany przez farmera radziora. Gdy zmeczeni biegiem detektyw webster i wykfalifikowany fryzjer siudy dobiegli do szwejka i radziora ten pierwszy mial zwiazne dlonie sznurkiem od snopowiazalki... a usta zakneblowane swizutenkim sianem... Zostal zabrany na posterunek gdzie policjantka wanilia przelsuchiwala go pod grozba uderzenia pejczem.. wyznal wszystko, z wdziecznosci, i jasne bylo iz yodek zlecil porderstwo kluczem francuskim... lecz nie schwytano yodka pomimo usilnych dzialan policji... koniec jestem pojebany wiem



Opowiadanie by yodek [06.09.2005r.]

Czas na kolejne story z udzialem: yodka, KirKircii, Andrrew'a i pozostalych ;) Nio i tak pewnego dnia, yodek zostal zaproszony przez Andrrewa na impreze u siebie, wiec wpadl. Powierzyl mu wazna misje, a mianowicie rozkrecic impreze poprzez muzyke, ktora sam przygotuje. Zgodzil sie na to by zostac DJ'em, bo mial juz w tym cmykalke. Wszyscy dolarowicze znali go pod tym, gdyz co dzien prawie ze zapuszczal porzadna dawke rozrywki poprzez rozmowy ze znanymi slawami jak Beno Bennesio czy DiJoys Girls. Tym razem przygotowal wspaniala muze a mianowicie (i glownie :P) Jean'a Michel'a Jarre'ego. Wpadl z jakies pol godziny przed rozpoczeciem, poznal miejsce gdzie bedzie 'gospodarzowal' i przy- gotowywal sprzet. Ludzie zaczeli sie zbiegac, przyszedl najpierw gapek oraz szwejek i mloda ze swoimi partnerami (w sensie chlopak i dziewczyna). Pozniej pozostali, tak wiec zaczela sie juz rozkrecac impreza gdy ostatni przyszli. Łukasz zapuscil kilka hitowych utworow, a pozniej zaczal zapuszczac spokojna muze, sam osobiscie zaczal spiewac. Pierwsza piosenka byla o milosci ktora sam ulozyl - improwizowal, hehe - a byla ona o milosci do pewnej dziewczyny, ktora poznal w zeszle wakacje. Wszyscy zaklaslali gdy skonczyl, dostal dosc glosne owacje. By odpoczac zostawil na auto kilka ciekawych utworow, wzial piwo i wyszedl na taras, zaczal sie powaznie zastanawiac nad swoja przyszloscia. Co tez sie okazalo ze on jest jedyny, ktory byl bez nikogo i rozmyslal nad tym jaki nieszczesliwy, czul sie glupio ze nie potrafil zadnej dziewczyny zarwac. Wpadl na pomysla i postanowil jeszcze jedna piosenke swoja zaspiewac, bardziej smut- niejsza od poprzedniej, jednakze kiedy tylko otworzyl drzwi balkonowe i widzac ze wszyscy tancza poszedl otworzyc drzwi. Ktoz to zadzwonil? Nie kto inny jak KirKireczka, az sie yodus ucieszyl ale tym samym zaniemowil - wrazenie wielkie na nim zrobila wielka Anecia - ta po krociutkiej chwili pocalowala go w po- liczek - wszyscy bacznie to obserwowali - i zeby Łukasz na tym zle nie wypadl, wprosil ja do srodka i pocalowal ja przy wszystkich, wszyscy na ta reakcje zaklaskali a nawet niektorzy gwizdneli. "Niooo, od razu lepiej...widze imprezka niezle sie zapowiada" pomyslal se yodek. Nareszczie przelamal swa niesmia- losc i pocalowal ta ktora tak kochal. Zaprowadzil ja do pokoju gdzie wszyscy sie bardzo dobrze bawili, podal jej piwo ktore ona uwielbia. Postanowil wiec z tej okazji zaspiewac kolejna piosenke, zadedykowal ja wlasnie dla niej. Siedziala oniemiala w fotelu, zachwycajac sie jakze przepiekna piosenka yodka. Konczac spiewac piosenke podszedl do niej i po ostatnim wyrazie pocalowal ja ponownie, a wszyscy dali jemu wieksza owacje niz do tej pory, wiedzieli ze bedzie z nich wspaniala para i z tej okazji Andrrew przyniosl szampana ktorego zostawil na czarna godzine. Podal wszystkim 'lampki', nalewajac dla wszy- stkich alkoholowy napoj, wniosl toast za wszystkich a przede wszystkim za milosc yodka i KirKircii. Łukasz podziekowal bardzo za to Andrrewowi, podzieko- wal tez za to iz go zaprosil. Teraz sie balanga na maksa zaczela, zaczal w koncu pelnic role konkretnego DJ'a zapuszczajac piosenke Oxygen ktorego original autorem jest Jean Michell Jarre. Trwalo tak z trzydziesci czy czterdziesci minut, zmachal sie przy tym nie milosiernie...ale Anecia wynagrodzila mu to 'goracym' pocalunkiem, temu az tchu zabraklo. Imprezka trwala bardzo dlugo, do bialego rana...jedynymi osobami ktorzy dotrwali do samego konca to nie kto inny jak...Kireczka z yodzikiem! A ktoraz to byla godzina? No zeby wam przypadkiem szczeka nie opadla...bo osma nad ranem, az sama sie zdziwila ze dotr- wala tak dlugo, a wypila nie malo podobnie jak on. Zostawil na chwile ja na fotelu, przysypiala wiec poszedl na gore do pokoju, przygotowal lozko dla niej, wrocil na dol, wzial na ramiona z fotelu i zaniosl ja do przygotowanego lozka...z baldachimem - "Dzieki ci Endrju, za to zes mnie zaprosil. To byla chyba moja najwspanialsza impreza wieczorowa jaki w zyciu spedzilem." rozmyslal yodek - i tak podziwial jak ona spi tak..slodko! Wrocil na dol, poszedl do kuchni i zrobil sniadanie dla wszystkich, a byly to kanapki a gdy skonczyl wyszedl na taras. Coz poczal yodek i co postanowil? Czy beda razem? Tego dowiecie sie z next story...



Wiersz o #dolar by mlodziootka [07.09.2005]

A wiec, cozby wam powiedziec..
Bardzo lubie z wami siedziec.
Smiac sie z wami i rozmawiac, czasem dobry przyklad dawac.
Kazdy z nas jest calkiem inny, kazdy piekny, kazdy zwinny.
Andrrew - szefem jest dolara, ale za nic nie wywala.
Herm4n w quizy czesto grywa, troche dziewczyn popodrywa,
jednak rozny jest od Szwejka.. Szwejek tylko wodka, gierka:P
Yodek.. coz tu o nim dopowiedziec.. to, ze lubi z nami siedziec?
Popodrywa troszke Kiri, zawsze sie do niej przymili.
Ale plus jest wlasnie taki, ze Kiri rowniez daje siwe znaki:P
Gapek.. z wszytskiego se zartuje.. rzadko kiedy humor psuje.
Lojtus, Dzija i Wanilka.. z nimi kazda mila chwilka.
Jest tez nasza atufeczka, ktora tutaj jest od dziecka:P
Zawsze chetna do pomocy, siedzi tu od dnia do nocy.
Z dobrych Quizow rowniez slynie, wie o kazdym naszym czynie.
Siudy z kazdym porozmawia, do niczego nie namawia.
Kasia, Radzio no i Tocki.. rowniez robia z nami kroki.
Tak wiec razem sie trzymajmy! Badzmy, zyjmy, mowmy, trwajmy ! :P


Opowiadanie by yodek [Utworzono dnia 16 pazdziernika 2005 roq o godzinie (start) 1:00, a skonczylem o 1:34 :)]

Nio jak co roku, poszedlem ze swymi przyjaciolmi na koncert Kultu. Byl to moj pierwszy raz, ale tak postanowilem i tak zrobilem. Dnia 15 pazdziernika wybralem sie na CSG (CentrumStoczniaGdansk). Kiedy przybylem na miejsce bylo duuuuzo ludu, jednakze mnie to nie zmartwilo...z qmplami poszedlem na przod i z innymi weszlismy drugim "rzedem" i nie musielismy przez to stac w kolejce. Kiedy weszlem do srodka wyciagnelem sluchawke, bo juz slyszalem doskonale. Wszyscy tancowali ostro nawet, widac ze impreza sie ladnie rozkrecila. Wraz z pozostalymi tez sie wkrecilismy i razem z innymi tanczylismy. Bylo super, normalnie bajka :D Sam juz w 3/4 imprezy tak szalalem ze sam bylem pod wrazeniem jak i qmple, bo nie znali mnie od tej strony. Widac mam w sobie krew i zalowali ze mnie wczesniej nie wkrecili wten temacik, no ale nic. Najlepsza byla koncowka, kiedy Kazik juz konczyl...wszyscy fani zaczeli krzyczec "Polska!", tak przez dziesiec minut krzyczylismy by nam ta piosenke zaspiewal, az wyszedl w koncu. Jednak wpierw zaspiewal "Celina", a dopiero potem nasza kochana piosenke. Wszyscy dostali euforii, nawet mlode dziewczyny ktore przede mna staly, jedna z nich blondynka. To bylo najlepsza scena, ktorej nigdy, ale to PRZENIGDY nie zapomne do konca zycia. Mianowicie, nie dosc ze mi spodnie spadaly - bo pasek (ten 'zamek') byl zepsuty - to na dodatek dziewczyna przede mna sie tak 'ladnie' o mnie opierala skaczac, az sie czerwono mi zrobilo i tak ladnie tyleczkiem 'merdala' po tym 'czyms'. Na koniec wszyscy sie rozeszli gdy skonczyl, ale oczywiscie wychodzac krzyczelismy "dzie-ku-je-my" w podziekowaniu za wspanialy koncert. Przy wyjsciu sprzedawali koszulki, naszywki, plakaty i inne bajerki. Ja oczywiscie qpilem plakacik i fajniutka koszulke. Wszyscy poszlismy do baru, gdzie qpilismy cztery chessburgery - nie jedlismy kolacji :D - a pozniej odprowadzilismy qmpla Bartka. Ja zas potem spotkalem sie z Herm4nem, spoko ziom, zajebiscie sie z nim gadalo. To o jego pracy gawedzilismy, to o mojej szkole i maturce. Rozne przypadki dowcipne tez se poopowiadalismy, w szczegolnosci praca Herm4n'a. Wypilismy oczywiscie po jednym browarq, ja lech on zas Debowe a na koniec kazdy poszedl w swoja strone, ja do domu autobusem, on zas do webster'a i dziji do klubu do Sopotu wrocil. W domu bylem gdzies pare minut po polnocy, ale nie uwierzycie jak wygladala pozdroz autobusem! A mianowicie, w jednej czwartej czesci drogi kierowcy urwala sie wajcha od (skrzyni) biegow, przez co jechal na jednym biegu i dlatego sie tak wlokl, uhh. No ale na szczescie dotarlem do kochanego domciu, wszedlem na irca i z ludzmi pogawedzilem na dobranoc. Jednakze jednej rzeczy pamietalem jescze zanim poszedlem spac, a mianowicie caly czas rozmyslalem o tej jednej, jedynej dziewczynie. Wszystkim rozpowiadalem jaki to szczesliwy po koncercie, jednak wewnetrznie poczulem zal zem nie skorzystal z takiej prostej szansy, ktora sama sie nawinela. Wdychalem i tak od 00:30 do pare minut po 4 rozmyslalem w lozq, dlaczego nie wzielem od niej cholernego numeru, zem sie nie przelamal a szansa byla tak blisko ze sie sama nawinela przez co nie moglem zasnac. Nastepnego dnia jak wstalem - a bylo tak po 9 czy 10 - postawilem sobie cel na najblizszy rok, a dokladniej to zdac mature, a pozniej poszukiwac tej kochanej i jedynej kobiety ktora mnie zauroczyla. Minal maj, zdalem maturke ustna z polaka na 4, z anglika na 5; z pisemnych to po 4 wszystko, dostalem sie na studia informatyczne zwane ETI (Edukacja Technologii Informatycznej) bez problemowo. Zaczelem poszukiwac tej kobiety ktora odmienila me spojrzenie na swiat i zycie, jednakze po tylu miesiacach efekt byl negatywny, wiec zrezygnowalem gdyz nie mialem juz na to sil, zreszta studia sie zaczely. Tak minelo z kilka tygodni, na studiach dobrze mi idzie, napisalem kolokwium oraz nawet program na zyczenie szkoly, dzieki czemu zostalem pomocnikiem administratora tamtejszej szkoly. Coz za zaszczyt, normalnie czulem sie dobrze. Tego roku poszedlem ponownie - bo to juz byla dla mnie tradycja, ktora ustanowilem poprzedniego roq - na koncert Kultu z przyjaciolmi, tym razem w wiekszym gronie. Weszlismy bezproblemowo, nie bylo nawet takiej juz kolejki i sie wraz z innymi wkrecilem - jak zeszlego roq...czyli szybko ;p - w klimacik i ostro szalelismy, bylo pieknie, koncert trwal z godzine czy poltorej wiecej. Caly w pocie, zbliza sie koncowka zabawy i...natknalem sie na ta sama dziewczyne co w zeszlym roq! Poczatkowo ogarnal mnie szok i zapatrzylem sie w nia, patrzylem w nia chyba z dziesiec czy pietnascie minut, dopoki nie minelo to niedowierzenie...zgubilem qmpli z wzroq i podazalem w kierunku tej dziewczyny. Kiedy wszyscy prosili - drzac sie podobnie jak w zeszlym roq - o piosenke - tym razem nowa i bardziej przebojowa - zgodzil sie on, wtedy ja przelamalem sie i podeszlem do niej, a kiedy zaczela ona podskakiwac, postanowilem jej pomoc i zlapalem jej za biodra i ja podrzucalem do gory, a co najlepsze to ona nie byla temu przeciwna, wrecz bardziej byla uradowana. Po tym jak skonczyla sie muza, chwycilem ja za reke, a ona odwrocila sie do mnie i spojrzala w me oczy, powiedziala "tyle czasu minelo, a ja wciaz czekalam...i w koncu sie odnalazles moj najdrozszy" a ja ja pocalowalem i tak przez dziesiec minut stalismy i sie calowalismy. Przyjaciele na mnie spojrzeli i zagwizdali, a Kazik z tego powodu specjalnie dla nas zaspiewal nowa piosenke ktora improwizujac (tekst byl na zawolanie), co w zwiazku z tym fani po niej zaklaskali nam tak wspaniale dobranej pary. Przy wyjsciu qpilem dla niej specjalna koszulke, gdzie widnial napis "yodek + KirKircia = love.for.all.life". Ucalowala mnie i razem wrocilismy do mnie do domciu. Co dalej sie dzialo? Tego dowiecie sie w next story...



Opowiadanie by yodek [2005]

"Historia wspolczesnego Hjoba" Byl pewnego razu chlopiec o imieniu yodek, ktory mial 15 lat. Chodzil do ostatniej klasy gimnazjum, czekalo go trudny egzamin dzieki ktoremu mial sie dostac do liceum. Mial bogatych rodzicow, zyl w luksusie i nie zbyt sie uczyl, jednak egzamin odmienil choc troche i napisal egzamin dzieki inteligencji a byl tez leniem, zdal do Liceum profilowanego o kierunku biologi, dlaczego ten kierunek? Bo chcial isc na medycyne by pomagac ludziom, jednak po czterech latach nauki i napisaniu maturki, nie udalo mu sie zdac na studia, to spowodowalo ze cos w nim peklo, gdyz zmarli tez jego rodzice , zostala mu tylko babcia. Znalazl zwykla prace jako kelner w pobliskim pubie, nie mial cmykalki do interesow przez co sprzedal dom, ktory tyle lat budowali rodzice, ciezko mu bylo sie rozstac, ale nie mial zbyt dobrze platnej pracy by utrzymac. Codzien chodzil po 3 razy z psem - rano, poludnie, wieczor - i to byl czas kiedy mogl to rozmyslac o twoim zyciu, o marzeniach ktore nie spelnily sie z powodu glupich egzaminow. Nio ale nie przejal sie tym zbytnio i dalej zyl, wkrotce gdy dostal awans na kierownika, zmarli mu dziadek i babcia, ciotka z kuzynem yodka mieszkali w Niemczech i od czasu smierci rodzicow nie utrzymuje z nimi kontaktu, bo nie ma pieniedzy by do nich dzwonic. W wolnym czasie uczyl sie tez psychologii, w czasach LO, ale ze nie mial cech humanistycznych, nienawidzil wprost humanistycznych przedmiotow, glownie polskiego spowodowalo to iz nie poszedl na studia psychologii, mimo ze jego znajomi mu wrozyli swietlana przyslosc. Nio i coz, dalej wiodl swe niezbyt ciekawe zycie, znali go wszyscy ludzie jacy przychodzili do pubu gdzie pracowal, znali jego przeszlosc, a nikt nie potrafil mu pomoc. Jedno co od zycia dostal to przyjaciolka o imieniu Martyna z ktora czesto rozmawial o zyciu, problemach ludzkich, ale nigdy o przeszlosci yodka. Martyna wspaniala dziewczyna, miala tez wspanialego meza o imieniu Andrrew, czasami nawet i yodzik zazdroscil mu wspanialej kobiety, ale pozniej juz ta zazdrosc minela, byl tez wspanialym wujkiem ich trojga swawolnych dzieciakow, dwoje chlopcow i dziewczynka. Pewnego razu przechodzac przez ulice zostal zastrzelony w klatke piersiowa, na (nie)szczescie przyjechala w pore karetka i zawiozla do szpitala, gdzie lezal przez dwa tygodnie, pozniej trzy miesiace rehabilitacja. Przestrzelone pluco spowodowalo ze mial problemy z oddychaniem i niekiedy z plynnym mowieniem, ale mimo tego nie byl zly na Stworce i chodzil do kosciola i dziekowal za to ze mial tych piecioro ludzi oraz prace w pubie. Nie byl zly nawet kiedy jacys zlodzieje spalili mu dom, zabili jego bliskiego psa owczarka Shito. Mlodziootka wraz z Andrrew'em przyjeli go pod swoj dach, a co dalej sie dzialo, tego dowiecie sie w kolejnej czesci z serii "Historia wspolczesnego Hjoba"...



Opowiadanie by yodek
[Utworzone dnia 22 pazdziernika 2005 roq o godzinie 16:48 oraz tworzone przez jakies dwie godziny, w tymze w niedzele bylo dokanczane.]
[Jak obiecalem, tak zrobilem. Napisalem ciag dalszy losow naszych kochanych bohaterow, ktorych to uwielbiacie ;)]

Jak szlismy tak szlismy, a swoje kroki zmierzylismy do kawiarenki, gdzie yodek kupil wszystkim - czyli KirKircii, Anecii ktora okazala sie mlodziootka oraz Andrrewowi - i usiedli wszyscy przy jednym stoliq. Andrrew flirtowal z mlodziootka, zas yodek wpatrywal sie w KirKircie i tak trwalo z pol godziny czy nawet godzine. Ukradkiem yodzik podal Martynie buteleczke magicznej miksturki, tak by Andrzejek nie zobaczyl ani KirKircia, bo nie chcial by posadzili go o...zdrade. Przy tym mloda na niego spojrzala tak...tajemniczo a zarazem pelnym pokusy, ale yodek oprzytomnial w pore, bo wiedzial ze ona i tak jest zakochana w Andrrewq i ze nie warto tez zdradzac KirKircii, oj nie warto. Kiedy sie skonczyla kawa, yodek zaplacil rachunek za Andrrewka i mlodziootke, ktorzy poszli razem w swoja strone - do jego chaty by przygotowac na miejscu wszystko do imprezki jaka dzis wieczorkiem miala miec miejsce - a zakochana para zostala w lokalu. Patrzyli na siebie tak namietnie, zes az obaj mieli ochote na male "bara-bara", jednak sie wstrzymali, rozmawiali o zyciu i to dlugo nawet. Swe nastepne kroki zmierzyli do mieszkanka - jakze skromnego ;p - KiriKiri, gdzie yodek zostawil swoj bagaz i zadzwonil do mamusi iz jest na miejscu i wszystko w porzadku, takze nie ma sie czym stresowac. Gdy tak zrobil, zabral KirKircie na spacer po lesie. Podczas spaceru Anetka spogladala na mnie czesto, ja zas nic nie mowilem gdyz bylem lekko zawtydzony, po pietnastominutowej ciszy, Łukasz sie przelamal i odezwal sie do KirKircii "Milo mi Cie zobaczyc, ciesze sie ze udalo nam sie w koncu spotkac" ona odpowiedziala tym samym. Zlapal ja za reke i spojrzeli w niebo, a tu deszcz zaczal padac, wiec yodzik jako dzentelmen otworzyl parasol i oslonil przed deszczem KirKircie, a skad on wzial akurat w tym momencie? A znalazl na lawce na ktorej usiedli, spodobal sie obu ten przypadek, gdyz romantyczniej to teraz wygladalo, posiedzieli kilkanascie minut i spogladali sobie w oczy, a po chwili on zaczal ja calowac, uh ah, jak slodko to wygladalo, a gdy przestalo padac poszli razem wokol jeziorka, wtenczas obaj odkryli w sobie moc telepatii i tak ze soba rozmawiali, kazde z nich rozmyslalo "Jak to pieknie sie ulozylo, zesmy sie odnalezli!", po chwili podeszli do nich Andrrew - nio tak, telepatia znow - z mlodziootka i poszli do hipermarketu by kupic potrzebne rzeczy na impreze, gdyz Andrrewski nie mial czasu ani funduszu. Dziewczyny poszly do dzialu spozywczego, zas panowie do alkoholu, gdzie deycdowali sie nad wyborem winka oraz vodeczki. Yodek ukradkiem zauwazyl iz podejrzany koles chce ukrasc najdrozszy alkohol jaki byl w sklepie, wtem kiedy on wzial i schowal pod pache, wkroczyl on i moca zaczal mu 'wyciagac' z kieszeni i odlozyc na miejsce jednak cos czul ze nie idzie tak jak powinno. Zorientowal sie iz to nie jest zwykly przestepca...to dark koralgol, ktory od dluzszego czasu sledzil jego. Na szczescie wkroczyla teraz mlodziootka ktora stala z drugiej strony gdy koralgolek chcial uciec i zagrozila mu iz uzyje ognia jesli nie postawi spowrotem to co ukradl, ludzie na okolo zaczeli sie rozpraszac i uciekac gdzie sie dalo - w skrocie piszac, wpadli w panike, a wtedy wkroczyla KirKireczka ktora przez psychika uspokajala tlum rozwydrzonych ludzi. Andrrew zas zamieniajac sie w kamien zatrzymal go na dobre i nie mial juz jak uciec koralgol, a po chwili w kajdany zamknela policja ktora przybyla po chwili. Nasi bohaterowie dostali glosne owacje oraz skromny prezent od kierownika. Po tej calej akcji panowie poszli do pubu, zas mlodziootka z KirKircia do mieszkania mlodziootkiej. Tam oczywiscie dosc dlugo im trwaly przygotowania, a przez kogo? Przez Martyne, ktora sie nie mogla zdecydowac ani na stroj jaki ubrac ani na fryzure jaka by dzis odwalic. Panowie spokojnie popijali piwo - dosc mocne - i gadali co tam u nich slychac, jak zycie mija i inne pierdoly...byle byc czas zajac, a pozniej zagrali z dwie czy trzy partie w bilarda. Wynikiem bylo zwyciestwo Andrrew'a 2:1 gdyz yodek nie mial dzis formy, poczekali jeszcze dziesiec minut i przybyly jakze pieknie wystrojone dziewczyny, az obaj panowie padli z wrazenia. Kiedy minal ten szok, wstali i wzieli za reke swe panny i poszli do Andrrew'ka. yodzik zaczal przygotowywac sprzet, ktory pozyczyl od qmpla (mieszka w Szczecinie), bedzie pelnil role DJ'a - oczywiscie ustalili to juz wczesniej, w pubie. Andrrewus zrobil pyszny podwieczorek oraz herbatki. Pierwsi goscie zaczeli sie schodzic, wiec Łukaszek zapuscil pierwsza bitowa muze B-Ogs "Tibertanian". Imprezka sie zaczela rozkrecac, zatanczyla Jarzebinka z Jarzabkiem oraz mona z Coolioo. Yodzik na tarasie rozmyslal o swojej karierze...po chwili o KirKircii, jednakze ona po chwili weszla i sie zapytala czy nie stalo sie cos przypadkiem, ze wyszedl a nie tanczyl w srodq na co odpowiedzial iz wszystko w porzadku i poprosil ja do tanca na co ona sie zgodzila. Tanczyli dlugo dosc, a pod koniec jakze romantycznej piosenki yodek calowal KirKircie, a wszyscy obecni zaklaskali. Kiedy przyszli kolejni dolarowcy, a wlasciwie wszyscy ci ktorzy mieli przyjsc, nawet atufka ze swoim mezem, Andrrew przyniosl mocniejszy trunek i podal kazdemu po lampce. Stasiu wpadl na genialny pomysl by zapuscic filma, ma przy sobie, a sciagnal niedawno z neta, a slyszal iz jest bardzo dobry, a byl taki przypadek iz nikt go nie ogladal, wiec podlaczyl swego laptopka do wielkiego telewizor'a, ktory Andrzejus qpil niedawno. Wszyscy usiedli, kazdy chlopak ze swoja dziewczyna i zaczal sie seans. Byl to romantyczny film, z elementami komedii, wszystkim dziewczynom az kilka lez polecialo. Zaskoczylo wszystkich niespodzianka ktora yodzik z KirKircia przygotowali dla gosci a mianowicie razem zagrali z karaoke jakze wspaniala piosenke, wszyscy glosna owacje im zrobili, zas Łukaszek pocalowal Anetke w ramach podziekowan za to iz jest razem z nim wlasniej w dzis. Po chwili Andrrew przyniosl gre...Twister, co to sie dzialo, to malo kto pamietam, nawet sam gospodarz. Po tej zabawie urzadzili konkurs "Karaoke", zwyciesca zas wygra pokoj w ktorym jest specjalne lozko dla zakochanych, kto zas wygral? Tu byl maly problem, gdyz dwie pary wygraly ten konkurs, wiec ustalili iz wpierw jedna para skorzysta, a pozniej zas druga. Ta kolejnosc zadecydowala gra w kosci i tu znow walek bo znow byl remis - zrzadzenie losu? heh - wiec Mlodziootka ze swym jarzabkiem poszli na gore, zas KirKircia wraz z yodkiem za nimi, po krotkich poszukiwaniach znalezli ten specjalny pokoj w ktorym zaczeli - lepiej nie wiedziec co, gdyz jej az zaparlo dech w piersiach - yodzik o tym wiedzial, ale ona? nie wiedziala... - jednak szybko minal jej ten szok. Co sie okazalo? Jarzebinka spozyla miksturke i zamienila sie w malusienkiego krasnoludka i zaczela baraszkowac w ich lozeczq wraz z Andrusiem, ktory wczesniej juz zamienil w malego stworka i to droga naturalna. Troche czasu potrzebowala Anetka, by moc swobodnie wraz z yodkiem "bawic" sie w lozq z baldachimem, bo lekko sie krepowala. Cala czworka pomyslala rownoczesnie: "Ladnie ladnie, a moze by tak...czworokacik zrobic? Hm.." i tak wszyscy rozmyslali za i przeciw, az w koncu Łuki zapytal wszystkich "a co wy na...eee..hmm.. to znaczy...yyy...czworokacik?" i tak siedzial zarumieniony i trzymal kciuki z tylu plecow. Co oni odpowiedzieli? Wszyscy zaskoczeni tym zapytaniem iz odgadl ich mysli, tak spojrzeli na yodka i sie wpatrywali w niego z dziesiec minut, a on zas odpowiedzial iz mial na mysli zabawe w butelke, a nie bara-bara! Wtedy odetchenli z ulga i zgodzili sie na ta zabawe - mysli "No az taki zboczony to ja nie jestem, ludzie..." - a trwala calkiem dlugo. Kazdy wymyslil zadania i to dosc kosmicznie niewykonywalne, ktore musial wypelnic przeciwnik, na ktorego wylosowal. Pikanterii dodal tez fakt iz jedna parka byla malych rozmiarow, zas druga duzej, wiec zadanka tez byly zroznicowane. Zabawiali sie tak przez jakies pol godziny czy nawet czterdziesci minut. Przemienili sie spowrotem w normalnych wielkosci ludkow, zeszla cala czworka na dol, do innych a ci juz czekali przy schodach i ciekawi byli co tam sie dzialo, jednakze Ci tylko z usmiechem sie zwracali. Tym razem mlodzioosia wraz Andrrejkiem zaspiewali piekna piosenke pt. "Dumka na dwa serca", dolaczyli sie pod koniec wszyscy i jak huczno bylo, ze az o malo yodzik nie ogluchnal. Wszyscy ogolnie juz zasypiali w fotelach i na sofach, jedynie KirKircia i mlodziootka byly bardzo glodne, wiec panowie poszli do kuchni zrobic im hamburgery oraz frytki, Stasiu czesto tez zerkal zza framug do Anecii, az w pewnej chwili i ona go przyuwazyla i patrzeli na siebie przez minutke, a potem on wrocil do swojej roboty, robiac pyszne jedzonko, az dziewczyny popedzaly panow bo czuly ten jakze kuszacy zapach, az w koncu przyniesli to co przygotowali. Usiedli przy stoliq - na kolanach - odmowili modlitwe, a zas po chwili zaczeli spozywac, zaczeli od toastu - wino, mmm - za to iz przyszli tu i sie razem w czworke spotkali, kolejny byl za zdana maturke calej czworki i pracy z ktorej wszyscy sa zadowoleni, w koncu zaczeli spozywac posilek. Gdy tylko zjedli, dziewczyny zrobily sie senne, wiec yodzik wzial na rece KirKireczke, zas Andrrus mlodziotke na gore do lozek. Łuki wraz z Anetka spali na lozq z baldachimem, zas druga parka zamienila sie w krasnoludkow, Jarzebinus droga naturalna - mial ta moc - a zas ona spozyla srodek i spali w lozq zrobionym z kilku pudelek od zapalek. Tak smacznie spali, ze az slodko. Co sie dzialo nastepnego dnia? Tego dowiecie sie w next story...