Na pomysł zorganizowania zjazdu w tym terminie, w Szczecinie, dosyć spontanicznie wpadł na pomysł dzija. Następnie wraz z moną to oni głównie zajęli się planowaniem spotkania. Zjazd odbył się w dwóch turach. Pierwsza - 30 września (dzień chłopaka) w pubie Propaganda w Szczecinie, gdzie pojawiły się następujące osoby: dzija (Działdowo), mona^_^, KFM, Bob4s, Maja (Szczecin), Andrrew, Coooliooo, pOsUa-Se (Stargard). Zjazdowicze się przy piwie poznali i pogadali. Ale to był dopiero przedsmak dnia następnego! Otóż nazajutrz, w sobotę, dnia pierwszego pażdziernika Roku Pańskiego 2005, przyjechała z Wrocławia do Szczecina tytooska. Następnie ekipa w składzie Coooliooo, dzija i tytooska pojawili się w Stargardzie. Tam spotkali się z Andrrew'em, wypili piwo i razem pojechali pociągiem do Szczecina. Nastał wieczór. Tak jak poprzedniego dnia ludzie znów zebrali się w pubie Propaganda. Skład był już nieco inny, z przyjezdnych: tytooska, Andrrew, Coooliooo, dzija i ze Szczecina mona^_^, KFM, Bob4s oraz dwie nieircowniczki - Maja i Sylwia. Po niedługim czasie cała grupa poszła na umówione wcześniej balety na zakotwiczonej na Odrze barce. Tak, jest to najprawdziwszy w świecie lokal na statku! Dodatkowo nieźle się zdziwiliśmy gdy się okazało, że wstępniak był darmowy. Zabawa była przednia. Przez większość czasu wszyscy tańczyliśmy. Wódkę mieli za drogą więc raczyliśmy się, z zadowoleniem, sporymi ilościami zup chmielowych różnych gatunków. :) Szkoda tylko, że balety skończyły się dość szybko, jakoś między 2 a 2:30. Do odjazdu pociągów wszyscy mieli jeszcze daleko więc wyruszyliśmy w poszukiwaniu innego lokalu. Po kilkudziesięciominutowym rajdzie podczas deszczu doszliśmy do klubu Elite, który niestety nie zamierzał nas o tej 3:30 wpuścić taniej niż za 10 i 20 zł. Koszmar! Wtedy to Bob4s wyciągnął nas z opresji i zaproponował przesiedzenie do rana u niego na stancji, zaraz obok dworca PKP Szczecin Główny. Dojechaliśmy tam TAXI. Z biegiem czasu coraz bardziej zmęczeni zabawą, długim spacerem, głodem oraz ciepłem z grzejnika traciliśmy aktywność, przejawiającą się m.in. niemożliwością odpięcia paska od spodni, wyjęcia aparatu z plecaka oraz zasypianiem na podłodze, fotelach i kanapie. No! Ale jakoś do rana wytrzymaliśmy. Ponownie chwilowo ożywieni rannym niedzielnym słońcem obraliśmy kurs na leżące niedaleko perony dworca. Około 7 rano odjechała pociągiem tytooska, po 8 - Andrrew i Coooliooo, następnie pozostali obecni (mona^_^, Bob4s i KFM) rozeszli się do domów. Uprzednio dzija postanowił zdezerterować i oddalił się z miejsca spoczynku samotnie. Tym sposobem zakończyło się nasze kolejne spotkanie. Foty robił Andrrew i KFM, na pierwszym dniu także PoSuA-Se. Z bardzo wielu zdjęć wybraliśmy poniższe.
Andrrew
Dawno temu, bo aż 3 tygodnie dzija zaproponował zlot. No super. Zlocik zaplanowany na dni 30.09-02.10.05 r. w Szczecinie. Zaczęło się informowanie osób, załatwiamie noclegu, pubu i dyskoteki. Ogólnie to były maksymalne obroty gdyż było mało czasu. Z tego, co widzieliśmy 16 osób zdeklarowało się na zlot. Z czego pojawiło się max 10. Ale to już pomijamy i nie wnikamy :P.
Jest 30.09.2005 r. pojawili się pierwsi goście – BoB4s & dzija. Spotkaliśmy się na dworcu PKP skąd udaliśmy się do schroniska.
Jak pisaliśmy w opisie pierwszy dzień zlotu będzie w pubie Propaganda. Ale dla ludzi, którzy nie znali za dobrze Szczecina – zbiórka 15:45 po Bramą Portową.
BoB4s, dzija i mona^_^ udali się na zbiórkę gdyż parę osób zapowiedziało, że tam będzie.
Siedzieliśmy pod Bramą Portową dobre 30 min ( mona zamieniła się prawie w kostkę lodu, bo było taaaaaaaaaaak zimnoooooooooo.. brrrr )
Biedna mona^_^ zaczęła tracić cierpliwość i nadzieję na pojawienie się innych osób. Napisała na karteczce „ZLOT #DOLAR” usiadła z karteczką i czekała dalej. Wszystko byłoby jak najbardziej ok, gdyby nie to, że karteczka miała wymiary 4cm na 3cm. (no wiecie tylko nie pomyślcie sobie, że mona z takich, co na chleb zbierają, że z karteczka siedziała.) Ów karteczkę będziecie mogli zobaczyć na zdjęciu. Już mieliśmy rezygnować a tu znienacka, całkiem niezauważenie skradł się do nas KFM ( trudno go było nie zauważyć wśród tłumu przechodniów – ma tylko 198cm wzrostu). Musieliśmy uważać żeby nas nie podeptał :P:P
We 4 udaliśmy się do pubu. Karteczkę zostawiliśmy przy Bramie Portowej w razie co jakby ktoś doszedł.. Żeby wiedział, że tu byliśmy :P
Niedługo po przyjściu dołączył do nas Andrew z męską ekipą
( solidarność plemników ).
Chłopcy bardzo ładnie opróżniali kolejne piwka a mona^_^ delektowała się kawką capuccino ( takie pyszniutkie.. mmmmmmniam ) No oczywiście – żyć nie umierać – jedna mona^_^ wśród 6 facetów.. no no :P
Po pewnym czasie dołączyła do nas Maja ( niestety nie znamy jej z kanału – to tylko koleżanka Mony )
Czekaliśmy dalej na parę osób m.in. Polartec wraz z narzeczoną oraz ICE ( których się nie doczekaliśmy ).
Ach, zapomniałam dodać, że właśnie oblewaliśmy Andrzeja zdany egzamin :P
Bravo Kujonie!!
Andrew nam zgłodniał i uciekł na jedzono. My w tym czasie czekaliśmy na resztę, rozmawiając i lepiej się poznając. Raptem wpadł rozszalały Andrew ( wiadomo – GŁODNY Andrew to ZŁY Andrew :P) z wielką prośbą „kto pojedzie na PKP po Ewcie i Coooolia?” No wiecie, mona^_^ jako organizator czuła się odpowiedzialna (bla bla bla) no i razem z BoB4s’em pojechała po dwie osoby:_pOsUa-Se & Coooliooo.
Monia zadzwoniła do Ewci na komórkę żeby dowiedzieć się gdzie, co i jak. Padło pytanie od _pOsUa-Se „a jak Cię poznam?” a no w taki sposób, że „będę ubrana na czarno i będę się uśmiechała :P”.
Nie trzeba było szukać długo. Widząc 2 osoby mona^_^ zaczęła się bardzo ładnie uśmiechać i żeby nie było pomyłki po prostu krzyczała w niebo głosy „uśmiecham się!!!”
Po tym właśnie się poznaliśmy.
Wreszcie cała ekipa w komplecie.
Zaczął się wtedy prawdziwy zlot. Rozmowy ( zwykłe i niezwykłe), śmiechy, zdjęcia (które zobaczycie) oraz toast ( no oczywiście za cała ekipę, która się pojawiła i za tą która nie mogła przyjechać, no i oczywiście za Dzień Chłopaka, który wtedy był ).
Znudzony życiem i nami Andrew złapał za komórkę mony i zaczął grać.
Nie wiem jakby to się wszystko skończyło gdyby nie pomoc _pOsUa-Se, gdyż biedny Andrew nie mógł utrafić w dziurkę. Nie wnikając co to za dziurka i czemu nie mógł w nią utrafić ( pewnie już piwa zaczęły działać – oczywiście – bezalkoholowe :P). Dzielna Ewcia stanęła do bojowego zadania wraz z wyczerpanym już Andrew. Po kilku minutach ciężkich zmagań i nerwów zobaczyliśmy uśmiechniętego i pełnego euforii radości Andrew mówiącego „trafiam do dziurek :P”
No no.. tak przy wszystkich??????? Ale rozumiemy Ciebie Andrew. Jesteśmy dumni, że dałeś sobie radę. :P No i koniec.. A jak się bawiliśmy – wyczytajcie z fotek :P
Dzień drugi – 01.10.05 r.
Mona^_^ niestety nawaliła. Coooliooo pomógł i daliśmy radę. Coooliooo razem z dziją pojechali na PKP po Tytooskę. Dzielna dziewczynka przyjechała do nas specjalnie z Wrocławia. Wyczerpana, bez sił ale z uśmiechem na twarzy.
Tego dnia umówiliśmy się także w pubie Propaganda aby grupą pójść na balety na Barkę (dla osób spoza zlotu – Barka jest to zwyczajna barka zacumowana na Odrze w Szczecinie, na jej pokładzie odbywają się balety). Dzielna ekipa spotkała się w pubie w składzie : Andrew, KFM, Tytooska, dzija, Cooooliooo, Majka, mona^_^, BoB4s i Syjka (koleżanka BoB4s’a, która była naszą przepustką, w razie gdyby nie chcieli nas wpuścić na balety – bo czasami może się tak zdarzyć jeśli ktoś ma adidasy lub glany :P)
No w końcu znaleźliśmy się na baletach. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy to co trzeba ( by się lepiej dogadywać :P )
Oczywiście balety to balety. Jako pierwsi na parkiecie wylądowali mona^_^ & BoB4s. Nie wytrzymali!! Musieli!! Zrobili to!! Zaczęli tańczyć wśród 40-sto latków :D ( dla wytłumaczenia – akurat w ten dzień wstęp na Barkę był wolny, więc wszystkie dinozaury stwierdziły, że trzeba rozruszać stare kości…uch )
Na początek jedna wielka klapa!! Muza lata 60-tych.. Jakieś w ogóle z kosmosu!! No wszyscy zniechęceni, rozczarowani marzyli o zmianie lokalu. Ale daliśmy DJ’owi szanse!!
Poprawił się, zaczął puszczać lepsza muzę.. Taką dla nas – młodzieży :D
Więc na parkiet wyszło więcej osób i zaczęły się balety.
Mona^_^ bardzo dzielnie uczyła się tańczyć wolnego na krok 2. Jak ją starszy pan (czyt. po 40-stce ) wziął w obroty to później nie wiedziała jak się nazywa. Lekcja była bardzo pasjonująca i zapamiętałam z niej wiele rzeczy – po 1. muzykę trzeba czuć :P, po 2. nie patrzeć w dół, po 3. patrzeć się prosto w oczy, po 4. nie wychodzić z założenia, że dinozaury nie umieją tańczyć :P haha
No to było cool. Ale i tak wole nasz nowoczesny taniec w stylu „kręćmy pupą” :P
Tuż przy końcówce baletów Pan DJ puścił piosenkę dla POGONI, przy której się mocno skacze do góry. No więc wszyscy fani i nie fani POGONI, którzy byli wtedy na parkiecie zaczęli skakać. Tyle ton ludzi do tego stopnia rozbujało barkę, że ludzie siedzący przy stolikach bujali się a na zapleczu kelnerki musiały łapać szklanki, z których część niestety nie ocalała. (za co bardzo przepraszamy!! BoB4s właśnie był jednym z winowajców tego zajścia).
Niestety przyszło nam się szybko zwijać z lokalu, który bardzo polubiliśmy. Grupa zadecydowała, że udamy się na dalsze balety do ELLIT. No więc deszcz, nie deszcz, zimno czy ciepło dzielnie brnęliśmy ciemną ulicą w stronę dyskoteki. Niestety nie weszliśmy do niej, gdyż głupi (jak but z lewej nogi) ochroniarz zażyczył sobie 10zl od dziewczyn a 20zl od facetów. Chyba zwariował koleś!!!!! Ale to zdarzenie opowie kto inny. :D
No więc udaliśmy się na małą przejażdżkę taksówkami do pomieszczenia, w którym spędziliśmy kolejne godziny naszego zlotu :P
No wiadomo jak to kobieta zawsze zawinie sobie faceta wokół palca i taksówkarz ode mnie (mony) wziął tylko 5zl a od BoB4s’a 9zl :P haha
Dziewczyny górą!!!!!! :D
Wypiliśmy sobie po kawce, herbatce jak kto wolał. Mieliśmy nawet suuuuuper radio z muzą i mogliśmy dalej balować. Ale cóż – przyszedł czas senności jednej naszej towarzyszki – Tytooski :D
Biedactwo nie mogła się ułożyć do snu. Na początek na niewygodnym fotelu powyginana niczym serpentyna. Później na łóżku, na którym przeszkadzał jej (nachalnie grzebiąc w plecaku – który służył za poduszkę ) KFM. Ale po ciężkich próbach Tytooska ze spokojem zasnęła co widać na zdjęciach. Skuliła się niczym kotek w kłębuszek (później dowiedzieliśmy się, że to normalna pozycja snu Tytooski :D)
Rano tzn. chyba 6 czy 7 wszyscy wygłodniali, biedni obudzili się ze snu. Co najśmieszniejsze każdy myślał o KFC a że ciągle nam sięmylił KFM z KMF więc ochrzciliśmy Go nowym nickiem KFC!!!! :P
No już była godzinka dość późna, każdy się zaczął zbierać by odprowadzić Tytooskę na pociąg. Niestety jeden ze zlotowiczów nam uciekł ale w to nie wnikamy…
Odprowadziliśmy Tytooskę, godzinę później odjechali także Coooliooo i Andrew a my – mona^_^, BoB4s i KFM udaliśmy się do domków na odpoczynek :odpoczynek
THE END!!!!!
No coz.. Oni byli i Ja byle na zlocie.. ma sie rozumiec Pomine FAKT iz mialo byc wiecej osob.. ale z nieznanych nam przyczyn "technicznych" niestety nie dotarli.. Ci co byli , to wiedza co sie dzialo..Nie bede opisywal szczegolów bo rodzice moga odwiedzic stronke ... W skrocie fotki sa wiec sami ocencie.